Czy można nauczyć dziecko samodzielnego zasypiania?

Kiedy słyszę to pytanie, to w głębi duszy rozumiem, co za nim stoi.

Rodzicielska potrzeba odpoczynku, łatwości, wpływu. Nieprzespane noce, frustracja, zagubienie. I poczucie braku nadziei, że to kiedykolwiek się zmieni.

Jednak samo pytanie – zadane w taki sposób – dotyczy konkretnej strategii zaspokojenia tych potrzeb. 

Spróbuję więc najpierw odpowiedzieć na to pytanie przez analogię.

Gdyby ktoś zapytał, czy można ośmiomiesięczne dziecko nauczyć samodzielnego chodzenia, specjaliści od rozwoju dzieci, fizjoterapeuci odpowiedzą: NIE.

Ale znajdą się również tacy, którzy odpowiedzą: TAK. I zaproponują skuteczne rozwiązanie: chodzik. Dzięki niemu:

  • dziecko może samo się poruszać
  • jest samodzielne
  • plecy rodzica są mniej obciążone

Tylko kłopot polega na tym, że choć krótkoterminowo to rozwiązanie wydaje się trafione w punkt, o tyle długoterminowo przynosi ogrom szkód.

  • dla kręgosłupa i postawy dziecka
  • dla jego napięcia mięśniowego
  • dla rozwoju czucia swojego ciała i orientacji w przestrzeni
  • i wiele innych…

Nie na darmo natura obmyśliła to tak, żeby umiejętności przybywało dziecku w odpowiednim czasie i kolejności. Czyli w momencie, kiedy osiągnie ono etapy poprzedzające i stanie się zwyczajnie gotowe na nową umiejętność a nie wtedy, kiedy my dorośli o tym zadecydujemy.

Jak to się ma do snu?

Tak zwani “eksperci” od snu dzieci mają dla nas, rodziców, w zanadrzu „skuteczne” rozwiązania (cudzysłów nie jest tutaj przypadkowy). Metody nauki samodzielnego zasypiania, treningi snu. Jakkolwiek tego nie nazwiemy, pod spodem zwykle chodzi o to samo. O to, żeby zbudować w rodzicach przekonanie, że jego dziecko w ciągu kilku nocy może zdobyć tak ważną (i trudną) umiejętność. Nic bardziej mylnego. Z prostego powodu:

Dziecka nie da się nauczyć samodzielnego zasypiania!

Po pierwsze: dziecko zacznie samodzielnie zasypiać, kiedy rozwojowo będzie na to gotowe. Jedno dziecko zrobi to stosunkowo szybko, inne w wieku 3 albo 5 lat (tak, lat, nie miesięcy!). Co to znaczy rozwojowo gotowe? To znaczy, kiedy jego mózg, układ nerwowy będą wystarczająco dojrzałe, by umieć dokonać regulacji pobudzenia. A że dzieci mają bardzo różnie z tym pobudzeniem i regulacją (np w zależności od temperamentu, ale też od możliwości i płynności przetwarzania sensorycznego czyli radzenia sobie z napływającymi do organizmu bodźcami) to i z zasypianiem będą mieć różnie.

Sen jest warunkowany biologicznie, co oznacza, że w stosunkowo niewielkim zakresie podlega naszej (rodzicielskiej) kontroli. Ktokolwiek będzie próbował Wam wmówić, że jest inaczej, że istnieją narzędzia, metody techniki do sterowania dziecięcym snem, jest jak sprzedawca chodzików. Swoją prawdę ma, niekoniecznie jest ona spójna z wiedzą na temat rozwoju małego dziecka.

O tym, że treningi zasypiania nie działają, czyli o ich pozornej skuteczności, napiszę osobny post. Podparty odniesieniem do badań, które wnikliwie studiowałam przez ostatnie miesiące. Bo to nie jest moja osobista opinia, ani teza wyssana z palca.

Wracając do meritum, czyli rodzicielskich potrzeb, które rozpoznaję za tytułowym pytaniem.

Czyli jeśli pytacie, czy istnieją sposoby, by:

  • cała rodzina (łącznie z małym dzieckiem) lepiej się wysypiała;
  • ułatwić dziecku wieczorne zasypianie;
  • lepiej radzić sobie z nocnymi przebudzeniami;
  • zadbać o swój rodzicielski komfort w czasie snu nie przekraczając jednocześnie komfortu dziecka…

To odpowiedź brzmi: ZDECYDOWANIE TAK!

I ten temat również będę rozwijać.

Photo by Peter Oslanec on Unsplash